Błogą ciszę panującą między Konstancją i Andrzejem przerwał
dźwięk telefonu Kraczącego. Oczywiście nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie
nagła zmiana miny siatkarza i gwałtownie poluźniający się uścisk ramienia na
drobnym ciele Majcher. Mężczyzna lekko pochylając się w przód oderwał się od
swojej miłości. Konstancja już po chwili przekonała się, że Andrzej jest
miłością jej życia, bo wraz z brakiem jego dotyku poczuła nieopisany ból w
klatce piersiowej. Jakby serce chciało wyrwać jej się z ludzkiej powłoki.
-Słucham?
Przyspieszony puls i rosnące napięcie.
Takie właśnie odczucia panowały między zakochanymi. Po chwili Konstancja
doskonale zdawała sobie sprawę, z kim rozmawia siatkarz i wcale nie uśmiechał
jej się takie rozwój wydarzeń. Kraczący nie zważając na pytające spojrzenie
Majcher założył na siebie kurtkę i powoli ubierał buty.
-Oliwka muszę ci coś powiedzieć.
Tylko takie strzępki rozmów była w stanie
dosłyszeć. Tylko to wystarczyło, aby po jej policzku spłynęła samotna łza.
Mocne objecie siatkarza i czuły pocałunek w czoło sprawiły, że poczuła się
jeszcze gorzej. Ostatnie słowa, które wypowiadał, dały jej jeszcze więcej bólu.
-Za chwilę będę.
Zostawił ją samą. W ogromnym cierpieniu, z
ogromnym poczuciem winy, że właśnie ona mogłaby stanąć komuś na drodze do
szczęścia. Oliwia zasługuje na Andrzeja, a Majcher pomimo niechęci musi usunąć
im się z drogi do miłości.
Bydgoskie wyżyny nie cechują się zbyt
wielką objętością terytorialną. Dzięki temu Andrzej bez problemu, w krótkim
czasie dotarł pod blok, w którym przebywała jego aktualna dziewczyna. Już dokładnie
wiedział jak musi postąpić. Na jednym oddechu pokonał trzy piętra i bez pukania
wszedł do mieszkania Oliwi. Blondynka siedziała na podłodze, oparta plecami o
kanapę. Z jej oczu ciekły łzy, jednak siatkarz szybko odpędził od siebie chęć
przytulenia dziewczyny. Podniosła na niego zapłakany wzrok, ale nie myślał już
o jej zielonych oczach, tak jak prędzej.
-Andrzej ja...
-Gdzie ty byłaś? Tydzień, Oliwka, tydzień
cię nie było!
-Poszłam na imprezę.
-Chcesz mi wmówić, że przez tydzień się
bawiłaś?
Zdenerwowany założył ręce na piersi.
Dziewczyna błądziła wzrokiem po pomieszczeniu, a panującą między dwójką ciszę
zagłuszał tylko jej przerywany oddech.
-Chcę ci powiedzieć, że przespałam się z
kimś. Nie mogłam wrócić, nie potrafiłam spojrzeć ci w twarz.
Cisza. Wrona nigdy w życiu nie myślał, że
spotka go takie szczęście, którym paradoksalnie była zdrada. Oliwia jednak
odbierała ciszę, za zastanowienie nad tym, jak ma postąpić. Siatkarz uśmiechnął
się nieznacznie w stronę zguby. Cieszył się. Na prawdę cieszył się z końca tej
historii.
-Problem rozwiązuje się sam.
-Problem?
-Tak, Oliwia. To koniec. Nie kocham cię,
ale przynajmniej nie puściłem się z nikim.
-Andrzej!
Mężczyzna jednak nie słuchał. Zbyt bardzo
zadowolony był, że w końcu może być z Konstancją. Wiedział też, że Majcher odwzajemnia
jego uczucia. Zadowolony wbiegł do mieszkania swojej miłości pozostawiając za
sobą tylko wiatr. Zielonooka rzuciła się w jego objęcia, szczelnie oplatając
jego szyję swoimi ramionami.
-Nigdy więcej cię nie zostawię. Obiecuję!
Pocałował ją, wiedząc, że nie może
wypuścić szczęścia ze swoich rąk.
*
Miał być ubiegły piątek, jest dzisiaj.
Następny za to, w tę sobote.
Może to śmiesznie zabrzmi w obliczu tego, że dopiero zaczęłam tego bloga, ale już 27.07 przyjdzie mi się z nim żegnać z liczbą czterech rozdziałów.
Zapraszam:
|| kochaj-mnie-prosze || give-innocence ||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz