wtorek, 16 lipca 2013

dwa

Błogą ciszę panującą między Konstancją i Andrzejem przerwał dźwięk telefonu Kraczącego. Oczywiście nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie nagła zmiana miny siatkarza i gwałtownie poluźniający się uścisk ramienia na drobnym ciele Majcher. Mężczyzna lekko pochylając się w przód oderwał się od swojej miłości. Konstancja już po chwili przekonała się, że Andrzej jest miłością jej życia, bo wraz z brakiem jego dotyku poczuła nieopisany ból w klatce piersiowej. Jakby serce chciało wyrwać jej się z ludzkiej powłoki. 
-Słucham?
Przyspieszony puls i rosnące napięcie. Takie właśnie odczucia panowały między zakochanymi. Po chwili Konstancja doskonale zdawała sobie sprawę, z kim rozmawia siatkarz i wcale nie uśmiechał jej się takie rozwój wydarzeń. Kraczący nie zważając na pytające spojrzenie Majcher założył na siebie kurtkę i powoli ubierał buty.
-Oliwka muszę ci coś powiedzieć. 
Tylko takie strzępki rozmów była w stanie dosłyszeć. Tylko to wystarczyło, aby po jej policzku spłynęła samotna łza. Mocne objecie siatkarza i czuły pocałunek w czoło sprawiły, że poczuła się jeszcze gorzej. Ostatnie słowa, które wypowiadał, dały jej jeszcze więcej bólu.
-Za chwilę będę. 
Zostawił ją samą. W ogromnym cierpieniu, z ogromnym poczuciem winy, że właśnie ona mogłaby stanąć komuś na drodze do szczęścia. Oliwia zasługuje na Andrzeja, a Majcher pomimo niechęci musi usunąć im się z drogi do miłości.

Bydgoskie wyżyny nie cechują się zbyt wielką objętością terytorialną. Dzięki temu Andrzej bez problemu, w krótkim czasie dotarł pod blok, w którym przebywała jego aktualna dziewczyna. Już dokładnie wiedział jak musi postąpić. Na jednym oddechu pokonał trzy piętra i bez pukania wszedł do mieszkania Oliwi. Blondynka siedziała na podłodze, oparta plecami o kanapę. Z jej oczu ciekły łzy, jednak siatkarz szybko odpędził od siebie chęć przytulenia dziewczyny. Podniosła na niego zapłakany wzrok, ale nie myślał już o jej zielonych oczach, tak jak prędzej.
-Andrzej ja...
-Gdzie ty byłaś? Tydzień, Oliwka, tydzień cię nie było!
-Poszłam na imprezę.
-Chcesz mi wmówić, że przez tydzień się bawiłaś?
Zdenerwowany założył ręce na piersi. Dziewczyna błądziła wzrokiem po pomieszczeniu, a panującą między dwójką ciszę zagłuszał tylko jej przerywany oddech. 
-Chcę ci powiedzieć, że przespałam się z kimś. Nie mogłam wrócić, nie potrafiłam spojrzeć ci w twarz.
Cisza. Wrona nigdy w życiu nie myślał, że spotka go takie szczęście, którym paradoksalnie była zdrada. Oliwia jednak odbierała ciszę, za zastanowienie nad tym, jak ma postąpić. Siatkarz uśmiechnął się nieznacznie w stronę zguby. Cieszył się. Na prawdę cieszył się z końca tej historii. 
-Problem rozwiązuje się sam.
-Problem?
-Tak, Oliwia. To koniec. Nie kocham cię, ale przynajmniej nie puściłem się z nikim. 
-Andrzej!
Mężczyzna jednak nie słuchał. Zbyt bardzo zadowolony był, że w końcu może być z Konstancją. Wiedział też, że Majcher odwzajemnia jego uczucia. Zadowolony wbiegł do mieszkania swojej miłości pozostawiając za sobą tylko wiatr. Zielonooka rzuciła się w jego objęcia, szczelnie oplatając jego szyję swoimi ramionami.
-Nigdy więcej cię nie zostawię. Obiecuję!
Pocałował ją, wiedząc, że nie może wypuścić szczęścia ze swoich rąk.



*


Miał być ubiegły piątek, jest dzisiaj. 
Następny za to, w tę sobote. 
Może to śmiesznie zabrzmi w obliczu tego, że dopiero zaczęłam tego bloga, ale już 27.07 przyjdzie mi się z nim żegnać z liczbą czterech rozdziałów. 


Zapraszam:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz