sobota, 29 czerwca 2013

jeden

                Parapsychologia, jest niewytłumaczalnym przez naukę zjawiskiem. Chociaż wielu neurochirurgów doszukiwało by się w tym wszystkim racjonalnego wyjaśnienia, to ludzki mózg w dalszym ciągu stanowi  dla człowieka tajemnice.
                Z tym właśnie „problemem” mierzy się kolejny raz Konstancja Majcher. Kobieta nie jest jednak kolejną osobą doszukującą się odpowiedzi o tym zjawisku. Ona na co dzień mierzy się z paranormalnym ustrojstwem.
                Kierowania przeczuciem wybiera doskonale znany jej ciąg liter w kontaktach telefonu komurkowego. Kierowana złym snem, brakiem obecności swojego najlepszego przyjaciela, naciska przycisk połączenia. Wszystko po to, aby sprawdzić, czy aby na pewno jej bratnia dusza – Andrzej Wrona – jest w bezpiecznym miejscu.
                Kiedy sygnały aparatu telefonicznego pozostają ignorowane, Konstancja rozważa każdą możliwą opcję. Ból głowy skutecznie przybiera na sile. Postanawia nawiązać rozmowę z osobę jeszcze bardziej bliską dla siatkarza, a niżeli ona.
                Niestety plany spaliły na panewce, kiedy nie słyszy głosu Oliwi po drugiej stronie. Wielokrotnie wybierała numer, jednak dopiero, kiedy obiecała sobie, że robi to ostatni raz w końcu w pełni zrealizowała połączenie.
-Nie ma Oliwki. Zaginęła. Nikt jej nie widział.
                Zastanawiające było zniknięcie dziewczyny. Bardziej od tego, interesował Konstancje jednak pewien osobnik płci przeciwnej niż piękna, nazywany przez wielu Kraczącym.
                Z udawanym więc żalem, na wieść o zaginięci dziewczyny Kosia zadała rozmówcy pytanie o aktualne położenie siatkarze. I chociaż niezadowalającą odpowiedzią było rzucone przez kobietę po drugiej stronie słuchawki ‘trening ma’ , to informacja nieco uspokoiła Majcher.

                Miłość. Zjawisko nade gorsze i bardziej niezrozumiałe od wszystkich niewytłumaczalnych cudów świata. Jest ona ślepa. Nikt temu nigdy nie przeczył. Na pozór niestworzony do tego uczucia twardziel, Andrzej Wrona, kolejny raz uświadomił sobie jak bardzo kocha pewną filigranową blondynkę, o niesamowicie zielonych oczach i pięknych wargach w kolorze malin.
                Wbrew wszystkiemu nie była to jego dziewczyna, która jako jedyna spełniała wizualne wymagania siatkarza na stanowisko przyszłej pani, noszącej jego nazwisko. Była na tym miejscu z powodu obawy Wrony, że może odrzucić go ta jedyna. Konstancja.
                Uśmiech zagościł na jego twarz, kiedy po treningu zobaczył na wyświetlaczu swojego telefonu zdjęcie blondynki, z informacją o kilku nieodebranych połączeniach.
                Szybko założył prywatne ciuchy i swoje kroki pokierował do domu Majcher. Wiedział, że jeżeli nie odważy się wyznać swoich uczuć teraz, to nigdy nie zbierze się na przyznanie tego blondynce.
                Kiedy tylko drzwi mieszkania lekko się uchyliły, popchnął je mocno, a potem gwałtownie wbił się w malinowe wargi.
                Konstancja nie protestowała. Niewiele interesowała ją w tym momencie Zguba. Majcher uwielbiała momenty, w których mogła poczuć, że cały świat wokół niej znika. Tylko wtedy była ona, bez negatywnych bodźców, zło całego świata. Ona i jej aktualne samopoczucie, które zapewnił owy osobnik w jej drzwiach, które głośno zamknął nogą.
-Kocham cię.
                Wyrwało się z jego ust, a potem kolejny raz zatapiali się w pocałunkach.



*

Debiut. Wiem, zbyt poplątane, wiem dziwne, ale wiem, że tak miało być.
Następny za dwa tygodnie. 
Zakładka "inka" mówi też o moich innych tworach.

2 komentarze:

  1. Mówiłam już, że dla mnie, to zbyt filozoficzne?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiesz, że to się troszkę zmieni :D

      Usuń